- W porządku - powiedziałem bez większego entuzjazmu.
Vanessa odeszła a ja zostałem z Allijay. Wstałem i przeciągnąłem się.
Ruszyłem powoli w stronę miejsca służącego nam za wodopój. Oczywiście
najpierw musieliśmy przejść spory kawałek lasu aby tam dotrzeć.
- Wybacz jeśli czasem będę się mieszał ale sam do końca jeszcze nie znam wszystkich terenów.
- Od dawna tu jesteś? - zapytała samica
- Nie, właściwie niewiele dłużej od ciebie.
- Hmm... - mruknęła wadera a ja zacząłem się zastanawiać co to mogło oznaczać.
Dalsza część drogi w większości minęła nam w ciszy. Nie bardzo
wiedziałem o czym moglibyśmy rozmawiać. Nigdy nie byłem w tym zbyt dobry
a szukanie na siłę tematu do rozmowy nie wydawało mi się być dobrym
pomysłem. Westchnąłem nieco zrezygnowany. Mam wrażenie, że to piekielne
nieszczęście wciąż się gdzieś wokół mnie kręci i jakoś nie ma zamiaru
dać mi spokoju. Nim się obejrzałem byliśmy już nad wodą. Wziąłem głęboki
wdech.
- Tak... więc dotarliśmy - powiedziałem starając się nawiązać jakąś rozmowę.
Nim się jednak obejrzałem wilczyca już popędziła w stronę wody. Bez
namysłu wskoczyła do niej przy okazji ochlapując mnie ilością wody na
tyle dużą, że odniosłem wrażenie iż nie ma już potrzeby abym sam do niej
wchodził. Oczywiście samica postanowiła skwitować to głośnym śmiechem
- Wyglądasz jak zmokła kura - stwierdziła
Położyłem uszy po sobie jednocześnie spoglądając na Allijay kątem oka.
Czułem potrzebę zrewanżowania jej się w jakiś sposób. W tej jednak
chwili nic nie przychodziło mi do głowy. Podszedłem do brzegu i
spojrzałem na wodę. Tuż pod jej powierzchnią przepłynęła właśnie
niewielka ryba. Szybko ją złapałem. Wewnętrznie gryziony przez ciekawość
postanowiłem sprawdzić jak zareaguje samica.
- Łap! - zawołałem rzucając rybę prosto w stronę taplającej się w wodzie wadery
<Allijay xd?>
0
Prześlij komentarz