W oddali dał się słyszeć głuchy grzmot, przerywający wszechobecną ciszę.
Na nieboskłonie pojawiła się jasna błyskawica, która niczym baśniowy
kwiat rozwinęła swe płatki po całym, ciemnym niebie. Zapowiada się
obfita burza. Tuż przy skalnym uskoku, u podnóża gór wydrążona była
jaskinia. Okryte płachtą mroku wnętrze kazało mieć się na baczności,
ponad to samo w sobie sprawiało wyjątkowo nieprzyjemne wrażenie.
Westchnąłem ciężko, gdy na zewnątrz burza kolejny raz dała o sobie znać.
Wydałem z siebie rezygnujący jęk i łapą zakryłem ślepia. Brak
jakiegokolwiek zainteresowania praktycznie w stosunku do wszystkiego,
było ostatnio najczęściej okazywaną przeze mnie emocją. Nużyła mnie
jednolita codzienność, która w dużej mierze opierała się na nieustannej
wędrówce. Ciągle narzekam, a mimo to lubię swoje życie i nie zamieniłbym
go na żadne inne. Dannyl zacznij w końcu myśleć pozytywnie! Wdech.
Wszystko jest idealnie. Wydech. Leniwie podniosłem się z ziemi i
przeciągnąłem niczym kocur. Poruszając wszystkimi kończynami na zmianę,
aby przekazać im, że to już koniec drzemki, skierowałem się na zewnątrz.
Zatrzymałem się w przejściu i powoli rozejrzałem po okolicy. Choć
chmury zasłoniły słońce i było całkiem ciemno, zegar w mojej głowie
podpowiadał mi, że jest dopiero południe. Nie zniechęcony wyładowaniem
atmosferycznym tuż nad moją głową, puściłem się truchtem przed siebie
obserwując mroczny nieboskłon. O ile dobrze pamiętam, gdzieś tutaj był
jakiś strumyk... W mój pysk, co jakiś czas uderzał silny powiew
chłodnego wiatru. Pochyliłem głowę ochraniając ją przed zimnem, jednak
nie przestając truchtać pod strome wzniesienie. Szarżując po pokrytej
chwastami łące, po chwili znalazłem się na samej górze. Stamtąd już bez
problemu odnalazłem wartką rzekę. Już chciałem pobiec w stronę brzegu,
gdy tuż przy nim ujrzałem jakiegoś wilka. Z zainteresowaniem
przyglądałem się nieznajomemu i powoli skierowałem się w jego stronę.
Dopiero, gdy znalazłem się przy jego boku zauważyłem, że ten śpi.
Domyśliłem się, że jest to wadera po lekkiej budowie jej ciała. To
wyjaśnia dlaczego nie odwróciła się w moją stronę, zapewne by mnie
wyczuła. Oddaliłem się od wilczycy kilka metrów i również wygodnie się
ułożyłem. Przez pierwszych kilka chwil nie spuszczałem wadery z oczu.
Dopiero później zdałem sobie sprawę, że najchętniej bym coś przegryzł.
Wstałem i podszedłem bliżej brzegu zbiornika wody. Spoglądałem w taflę
wody. Poza swoim zniekształconym odbiciem, dostrzegłem także różnobarwne
łuski ryb. Pochyliłem głowę w stronę wody, a gdy jedna z nich znalazła
się tuż pod moim psykiem gwałtownie zanurzyłem pysk w wodzie, a moje
szczeki zacisnęły się na bezbronnym ciele. Zadowolony, wyciągnąłem
ofiarę z wody i wróciłem na swoje miejsce. Powoli spożywałem posiłek,
cały czas mając się na baczności. W końcu nie jestem tu sam... Burza
zaczynała się rozkręcać, a na swoim ciele poczułem krople deszczu.
Przyczołgałem się bliżej śpiącego wilka i mocno szturchnąłem go pyskiem.
Zdecydowanie mam refleksje do takich rzeczy. Podniosłem głowę, a moje
spojrzenie spotkało się ze wzrokiem nieznajomej.
- Hej tajemnicza niewiasto... -Roześmiałem się.- Przykro mi, że przerywam Twój sen, ale zaczęła się burza.
- Kim jesteś? -Mruknęła leniwie ziewając.
- Daj spokój. Po co zaraz tak oficjalnie. Mów mi Dannyl.
[Ktoś?]
0
Prześlij komentarz